Nabywcy bez uprawnień, wiedza czerpana z internetu oraz sprzedawcy, którzy nie sprawdzają pozwoleń - to wynik kontroli rynku fumigantów, przeprowadzonej przez Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Wszczęto ją po tragicznej serii zatruć wśród dzieci. W tej sprawie wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak złożył zawiadomienie do prokuratury.
Tragiczna seria zatruć w Polsce. Zatrważające wyniki kontroli
Kontrole u sprzedawców toksycznych substancji są skutkiem serii zatruć, które miały ostatnio miejsce w Polsce. W listopadzie do szpitala w Olsztynie trafiło 2,5-roczne dziecko, które prawdopodobnie wdychało chemiczne opary. Chłopiec niestety zmarł.
Do podobnego zdarzenia doszło wcześniej w Tomaszowie Lubelskim. Trzy osoby mieszkające we wspólnym domu trafiły do szpitala z objawami zatrucia: 74-latek, jego 69-letnia żona oraz ich 42-letni syn. Do szpitala trafili także dwuletnie dziecko ostatniego z mężczyzn, które nie przeżyło oraz jego 39-letnia żona. Rodzina miała kontakt ze środkiem gryzoniobójczym.
Jeszcze innym przypadkiem jest śmierć trzylatki w szpitalu w Nowym Tomyślu, która - jak ustalili śledczy - również mogła zatruć się silnymi oparami chemicznego środka przeciw gryzoniom. Do placówki medycznej trafiły także siostra i matka dziewczynki.
Toksyczne środki sprzedawane bez pozwoleń. Skontrolowali firmy
Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa przekazał wstępne informacje o przebiegu kontroli u sprzedawców toksycznych substancji. Są one zatrważające, bo połowa z 200 sprawdzanych sprzedawców nie miała uprawnień do sprzedawania fumigantów - przekazał reporter Polsat News Błażej Filipiak.
Jedną z takich substancji jest fosforek glinu, który jest mocno trujący, w szczególności gdy się go rozpyla. - Uprawnienia, żeby nabyć taki preparat, generalnie zwykle wystarczają do stosowania środków ochrony roślin dla użytku profesjonalnego - mówił Radosław Grychowski z WIORiN w Poznaniu.
Jak jednak uściślił, w tym przypadku uprawnienia takie "nie wystarczają do tego, żeby zastosować ten preparat grupy fumigantów w kwestii ostatnich wydarzeń". Wskazał, iż aby zastosować taki preparat, trzeba mieć dodatkowe szkolenie i uzyskać zaświadczenie o przejściu odpowiedniego szkolenia.
ZOBACZ: Nie żyje 2,5-latek. Możliwe zatrucie środkiem na gryzonie
Inspektorzy mają zamiar przeprowadzić ponad 1000 kontroli. Jak podkreślono, o ile sprzedawca toksycznych substancji może zweryfikować, czy osoba kupująca w sklepie ma uprawnienia, to jeżeli chodzi o sprzedaż internetową takiego sprawdzania nie ma. Pozwolenia trudno jest wyrobić - to samo tyczy się ukończenia stosownych kursów.
Fumiganty bez pozwolenia? Wiceminister alarmuje prokuraturę
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak w listopadzie złożył zawiadomienie do Prokuratury Krajowej w sprawie "podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na sprowadzeniu zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób". Jak wyjaśnili śledczy, wniosek ten jest związany z "przestępstwem polegającym na sprzedaży przez ustaloną firmę środka gryzoniobójczego o nazwie 'Quphos Pellets 56 GE' ".
ZOBACZ: 21 osób z objawami zatrucia chlorem. Policja przesłuchała pracowników
PK przekazała zawiadomienie do poznańskiej Prokuratury Regionalnej, która z kolei wyznaczy śledczych zajmujących się sprawą fumigantów. Sprawdzą oni, czy sprzedaż w konkretnych przypadkach była legalna, a może jednak nie. Być może prawo złamały także osoby, które - bez przeszkolenia - kupiły te środki.
Wiceszef resortu rolnictwa informował też, iż rozmawiał z platformami OLX oraz Allegro. Zgodziły się one na wycofanie ze sprzedaży środków do deratyzacji. Kołodziejczak ma w planach kolejne takie rozmowy, m.in. z Amazonem i Ceneo. Zapowiedział także zmiany w ustawie o ochronie roślin.