Poland Business Run 2024 - powrót do korzeni

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 1 miesiąc temu
W 2018 roku po raz pierwszy wzięłam udział w imprezie Poland Business Run jako wolontariusz. Nie wiem jakim cudem, ale jakoś umknęło mi to, iż jednym z miast, w których odbywał się bieg były Kato i zapisałam się do Grodu Kraka. No nic, stało się, na szczęście miałam wtedy dosyć dobre i bezpośrednie połączenie z moją miejscowością, więc mogłam sobie na to pozwolić. Był to też jeden z moich pierwszych wolontariatów, więc mały stresik był, czy dam radę. Na szczęście nie było aż tak źle, a ja chyba złapałam tego bakcyla. W następnym roku byłam wolontariuszem już w Katowicach, a potem zawieszono kolejne edycje z powodu epidemii koronawirusa.
Wydarzenie wróciło do kalendarza bodajże dwa lata, ja jednak przegapiałam jakoś rekrutacje. W tym roku postanowiłam jednak wrócić, bo sama idea biegu bardzo mi się podoba. Jest to bieg sztafetowy, w którym biorą udział pracownicy firm. Firmy wpłacają wpisowe, które idą na potrzeby beneficjentów fundacji "Poland Business Run". Beneficjentami są z kolei osoby niepełnosprawne, w większości bez jednej kończyny. Wypatrywałam więc formularza zgłoszeniowego, a jak się już pojawił - wypełniłam go. Trochę zasmuciła mnie wiadomość, iż w tym roku edycja nie odbywa się w Kato, ale nie można w życiu mieć wszystkiego. Po przeanalizowaniu jeszcze raz wszystkich plusów i minusów zdecydowałam zapisać się na wolontariat podczas biegu w Grodzie Kraka z opcją noclegu w nim. Tym bardziej, iż w piątkowy wieczór miało być szkolenie, a w niedziele od godziny 7 rano miałam być w strefie depozytu. Gdybym chciała wracać na sobotę do domu, chyba bym się zamęczyła. Na szczęście udało mi się znaleźć w miarę tani nocleg prawie a w centrum miasta.
Do K-wa pojechałam w piątkowe popołudnie tuż po pracy. Prosto z dworca PKP udałam się do Hali 100-lecia Crakovi, gdzie odbywało się szkolenie. Mieści się ono vis a vis krakowskich Błoni, znanych mi jako miejsce, na którym miały miejsca dwa pierwsze spotkania papieża Franciszka z młodzieżą w 2016 roku. Na szkoleniu poznaliśmy ogólną formułę działania fundacji i ideę biegu, podpisaliśmy też porozumienia wolontariackie. Bardzo mnie ucieszyło, iż zobaczyłam na nim tak wiele ludzi, których znam z wolontariatu w Katowicach. Po zakończeniu szkolenia udałam się do hostelu, gdzie miałam wykupione noclegi. Poczytałam sobie trochę książkę i poszłam spać.
Pozwólcie, iż odnośnie soboty będzie osobny wpis, bo trochę sobie pozwiedzałam miasto, już na spokojnie i bez presji wywołanej tym, iż zaraz zaczną się zajęcia na uczelni, albo trzeba iść na dworzec, aby o przyzwoitej porze wrócić do domu. A teraz miałam cały dzień na to, aby zobaczyć to i owo. Rozwiązanie z zostaniem na te dwie noce było więc strzałem w dziesiątkę.
W niedzielę wstałam zaś skoro świt, bo przecież o 7:00 musiałam stawić się na hali, gdzie znajdował się depozyt. Tramwaje jeździły już w kratkę, bezpieczniej było iść na nogach. Starałam się przy tym, aby to był chód jak najbardziej sportowy, a więc wymagający ode mnie już jakiegoś wysiłku. Chociaż nie, daleko mu było do chodu sportowego. Ale starałam się, jak mogłam. Przechodząc koło Błoni widziałam, jak przydzielone do tego osoby taśmowały trasę. choćby dobrze, iż przenieśli się z biegiem tam - te 6 lat temu uczestnicy biegali wokół Błoni i średnio to wyszło - za bardzo przeszkadzali im zwykli spacerowicze. Teraz mieli trasę tylko dla siebie.
Na miejsce doszłam prawie na czas. Zapowiadał się upalny dzień, a więc ta hala była nie najgorszym miejscem do działania. Przynajmniej byliśmy w cieniu. W tym roku udział w biegu zgłosiło tak wiele firm, iż start podzielono na dwie tury - o 9:30 i o 12:30. Sam depozyt działał natomiast do godziny 14:30. Na szczęście było tak gorąco, iż większość ludzi przyszła w tych strojach, w których startowali. To zaś odjęło nam sporo pracy. Aby zabić czas albo rozmawialiśmy ze sobą z innymi wolontariuszami, albo przechadzaliśmy się po okolicy. Jednak zawsze ktoś był na miejscu, bo zawodnicy przychodzili odbierać swoje rzeczy w różnych porach.
Zwycięskie drużyny zostały nagrodzone przed godziną 15. A o piętnastej nastąpiło uroczyste zamknięcie tegorocznej edycji biegu. Miłym akcentem było zaproszenie obecnych przed sceną wolontariuszy ubranych w charakterystyczne pomarańczowe koszulki, aby weszli na nią.
To tylko niewielki procent wszystkich wolontariuszy zaangażowanych w przebieg imprezy. Mam nadzieję, iż mnie zauważyliście wśród nich :)
Pani prezes każdemu z nas uścisnęła rękę, a także założyła na szyi taki sam medal, jaki otrzymali wszyscy uczestnicy. Podkreśliła też naszą rolę w tym wszystkim - wszak bez rzeszy wolontariuszy taka impreza nie zostałaby przeprowadzona w tak sprawny sposób.
Oczywiście wszyscy zostaliśmy zaproszeni za rok. Jak nic nie stanie mi na przeszkodzie to oczywiście się pojawię, bo to bardzo interesująca impreza. A po drodze może uda mi się załapać na jakieś inne interesujące wolontariaty. Bardzo bym chciała np. w przyszłym roku pomagać przy Cracovi Maratonie. Kto wie, może przekonam do siebie rektuterów.
Idź do oryginalnego materiału