O pięciu różnych obrazach starotestamentowego Boga

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 1 tydzień temu
Wstyd mi się przyznać, ale wczoraj byłam adekwatnie pierwszy raz w tym roku akademickim na spotkaniu grupy Duszpasterstwa Akademickiego - "Piekarnik". Co prawda grupa wystartowała już w drugim tygodniu października, ale nie ukrywam, iż ten dziesiąty miesiąc w kalendarzu był dla mnie tak wykańczający, iż nie miałam siły iść na któreś ze spotkań. A to na ostatnią chwilę wypisywałam dzienniczek praktyk, a to byłam przeziębiona, a to pojechałam na Krajowe Forum Duszpasterstw Młodzieżowych. Tydzień temu już już byłam na spotkaniu, ale dosłownie tuż przed uznałam, iż kilka potrafię na kolokwium z logiki i postanowiłam wrócić do domu zamiast na nie iść. Ale w tym tygodniu postanowiłam, iż choćby nie wiem co, to idę na Duszpasterstwo. Tym bardziej, iż podczas weekendu rekolekcyjnego spędzonego w naszej studenckiej chatce ksiądz Kris wyraził zmartwienie, iż coś mnie ostatnio nie widzi na spotkaniach. Niech już nie przesadza, ostatnio przyjechałam specjalnie na niedzielną wieczorną akademicką Mszę świętą.
Z drugiej strony sama tematyka spotkania w tym tygodniu wydawała mi się bardzo ciekawa. Nasi moderatorzy zaprosili na nie biblistę, ks. dra Rafała Bogackiego, na co dzień redaktora katowickiego "Gościa Niedzielnego"*. Miał on wygłosić dla nas wykład odnoszący się do obrazów Boga w Starym Testamencie. choćby nie wiecie jak ja lubię tego typu tematy. Tym bardziej zależało mi, aby poukładać swoje zajęcia w taki sposób, aby być na spotkaniu. Co znowu nie było takie trudne, zwłaszcza iż materiał na dzisiejsze zajęcia powtórzyłam w środę pomiędzy treningiem, a spotkaniem z bierzmowanymi.
Jednak zanim odbyło się samo spotkanie, mieliśmy tradycyjnie Msze świętą. Mam taki zamiar zgłosić się kilka razy w tym roku formacyjnym do przeczytania Pierwszego Czytania. Bo gdzie, jak nie tam. Tylko czy to nie będzie przejawem pychy z mojej strony? Nie, nie chcę nikomu zaimponować, chcę po prostu pokazać, iż nie zawsze musi być wszystko tak pięknie. No właśnie mam problem z określeniem, gdzie kończy się pewność siebie i świadomość swoich możliwości (co przecież jest ważne i potrzebne w naszym życiu), a zaczyna pycha. A tego bym raczej nie chciała.
Po zakończeniu Mszy przeszliśmy do ośrodka i rozsiedliśmy się w największym z pomieszczeń. Chwilę poczekaliśmy na naszego gościa, a czas upływał nam m.in. na rozmowach ze sobą. niedługo pojawił się ksiądz Rafał, który po rozłożeniu i uruchomieniu sprzętu elektronicznego rozpoczął swój wykład, który przedstawił pięć różnych obrazów Boga, jakie można znaleźć na kartach Starego Testamentu** (Stwórcy, Wojownika, Oblubieńca, Prawodawcy i Ojca).

Myślę, iż najbardziej oczywisty jest obraz Boga - Stworzyciela (czyli tego, kto stworzył świat, a wraz z nim i człowieka na Jego obraz i podobieństwo) oraz Boga - Ojca. Ciekawostką jest to, iż Żydzi uważają, iż to ich naród jest "ukochanym dzieckiem Boga Jahwe", dlatego tak trudno jest im przyjąć fakt, iż Jezus jest Synem Bożym (aczkolwiek widzą w nim pobożnego Żyda).
Zaskakujące mogą być natomiast trzy pozostałe obrazy. Bóg - Wojownik uwidacznia się w tych chwilach, kiedy Izraelici toczyli walki z innymi narodami. Dobrze to widać chociażby w momencie, kiedy w Morzu Czerwonym utonęły wojska faraonem, albo podczas bitwy pod Refidim (kiedy Mojżesz miał ręce w górze, Żydzi wygrywali, kiedy je opuszczał - przewaga przechodziła na stronę Amalekitów. Nie oznacza to jednak, iż Bóg zawsze był po stronie swojego umiłowanego narodu, a raczej po obydwóch stronach walczących. Bo nie chce wojen, a zgody między ludźmi i narodami.
Bóg Oblubieniec jest obrazem zaślubin go z Kościołem, dając tym samym obraz idealnego Kochanka. Doskonale to widać w Księdze Ozeasza. Bóg, podobnie jak Ozeasz, kocha swoje dzieci pomimo posiadanych przez nich wad. Inna księga Starego Testamentu przedstawiająca Boga jako Oblubieńca to oczywiście Pieśń nad Pieśniami, nota bene erotyk, obrazującą najczystszą miłość, jaką mogą darzyć się ludzie.
I w końcu Bóg jako prawodawca, który ustanawia prawo według którego powinni żyć wyznający go ludzie. Oczywiście wraz z przyjściem na świat Syna Bożego, a potem jego śmiercią, wiele z tych praw zostało zniesionych (np. ofiara całopalna, którą symbolicznie stał się Jezus Chrystus).
Myślę, iż niektóre z obrazów Boga zostały by jeszcze bardziej rozwinięte, a może poznalibyśmy kolejne i kolejne, gdyby nie czas, który nas ograniczał. Ale i tak uważam, iż było to niezwykłe spotkanie. Nie wiem jak innym, ale mnie bardzo się ono podobało. Tym bardziej, iż o niektórych z przedstawień Boga choćby bym nie pomyślała. Albo uchwyciłabym je w zupełnie inny sposób.
Jako zadanie domowe wyznaczyłam sobie sama wynalezienie w Starym Testamencie jeszcze innych obrazów (nie imion, bo to nie to samo) Boga. Będzie to trudne, ponieważ w weekend nie przeczytam wszystkich 46 ksiąg (aż taka mądra nie jestem, a tym bardziej nie mam tyle wolnego czasu), ale zastanowić się bazując na mojej ogólnej wiedzy mogę. A może w poniedziałek podzielę się tym na studiach na Wydziale Teologicznym? Bo na Wydziale Nauk Społecznych, pod który należy pedagogika, mogą tego nie zrozumieć. Chociaż najlepiej by to było skonsultować to z Księdzem Niosącym Światło. Może też jakoś złapię go po niedzieli.

* Zastanawia mnie, czy gdyby Ksiądz, który będzie błogosławionym nie pojechał na stypendium do Rzymu pisać swoją habilitację, to byłby kiedyś zaproszony na takie spotkanie
** Oczywiście jest ich więcej, ale czas był wyraźnie ograniczony
Idź do oryginalnego materiału