
W czołówkach wszystkich mediów króluje wiadomość, iż prezydent zdecydował o przekazaniu dodatkowych miliardów na Narodowy Fundusz Zdrowia. Słyszymy, iż to „ratunek”, „zastrzyk”, „wsparcie”. Można by pomyśleć, iż system ochrony zdrowia złapał wreszcie oddech.
Trudno jednak cieszyć się z kroplówki, kiedy tuż obok leży raport o amputacji.
Niemal równolegle wypłynęła wiadomość zupełnie innego kalibru – plan Ministerstwa Zdrowia przedstawiony Ministerstwu Finansów, według którego czekają nas gigantyczne cięcia w NFZ. Redukcje mają objąć m.in. dopłaty do leków dla dzieci oraz seniorów, limity w specjalistyce oraz w diagnostyce czy program „Dobry posiłek w szpitalu” (zamiast którego od 1 stycznia 2026 r. MZ we wszystkich lecznicach ma wdrożyć „jednolite standardy żywienia pacjentów” – dokładne zasady nie są jeszcze znane).
Trudno o bardziej jaskrawy kontrast: z jednej strony miliardowy przelew, z drugiej brutalne cięcia, które sprowadzą się do tego, iż kolejki do lekarzy – które i tak już są za długie – staną się jeszcze dłuższe. Piszę to także z własnego doświadczenia: zdębiałam ostatnio, usłyszawszy, iż na opis wycinków pobranych podczas gastroskopii będę musiała poczekać… osiem tygodni. Tak. Osiem. Ile osób to czekanie wytrzyma? Ile osób w ogóle może sobie pozwolić na to, aby poczekać do czasu, aż laboratorium nadrobi zaległości? Jedno jest pewne: choroba czekać nie będzie.
„Nie chcemy umierać w kolejkach, dlatego wychodzimy na ulicę. Dołącz do nas pod Pałacem Prezydenckim! Rząd planuje przywrócić limity na badania obrazowe finansowane przez NFZ – w tym rezonans magnetyczny i tomografię komputerową. Dla pacjentów to może oznaczać powrót do kolejek z 2018 roku, gdy na rezonans czekało się średnio 200 dni. W sytuacji, w której żyje prawie 1,2 mln osób z chorobą nowotworową, takie decyzje są nieakceptowalne” – tak Onkofundacja Alivia zapowiedziała swój ostatni protest. Całkowicie, dodajmy, uzasadniony i potrzebny.
Polski system ochrony (?) zdrowia jest zepsuty do szpiku kości, chory na brak pieniędzy, chaos, doraźność i brak spójnej wizji. Trudno o choćby minimalny optymizm, kiedy prezes Naczelnej Rady Lekarskiej w jednym z wywiadów ogłasza, iż „NFZ zbankrutował”, a premier niedługo potem, otwierając Szczyt Medyczny „Bezpieczny Pacjent”, kontruje: „Narodowy Fundusz Zdrowia nie jest bankrutem i jest wypłacalny”.
Bezpieczny pacjent to na pewno nie ten, który stoi w kolejce, szuka terminu, stresuje się, martwi, dwa miesiące czeka na opis badania. Niestety, tak długo, jak polityka zdrowotna będzie polegała na balansowaniu pomiędzy jednorazowymi zastrzykami gotówki a cięciami „pod stołem”, tak długo będziemy tylko udawać, iż leczymy system. I ludzi.
Ewa Podsiadły-Natorska






![Kto zniszczył tamę bobrów obok Lidla na Czechówce? Na miejscu pracował ciężki sprzęt [ZDJĘCIA]](https://cdn.spottedlublin.pl/media/2025/12/budowa-lidla-przy-turystycznej-5fdd23d1fd5c.jpeg)


![„Jesteśmy tylko pozycją w Excelu”. Ruch Narodowy w Ostrołęce o zapaści szpitala i „trybie awaryjnym” [WIDEO]](https://www.eostroleka.pl/luba/dane/pliki/zdjecia/2025/pxl_20251209_075330921.jpg)
