— Chodziłem z rosnącym we mnie napięciem przez kilka dni, aż w końcu nie wytrzymałem. Poszedłem na stację benzynową, pamiętam, iż kupiłem butelkę whisky, wypiłem połowę i poczułem ulgę. Przez 15 minut, nie więcej. Po czym ten koszmar wrócił. Czułem, jakby te wszystkie uczucia, które chciałem zdusić w sobie, wróciły. Do tego jeszcze pojawił się gigantyczny kac moralny, bo gwałtownie pojawiła się myśl: "Do cholery, chłopie, co ty robisz?! Trzy lata nie piłeś. Tyle pracy, tak fajnie ci w życiu było i chcesz to stracić?" — wspomina Marek Sekielski. W rozmowie z Medonetem opowiedział o swoim uzależnieniu od alkoholu, trudach wyzwalania się z niego, ale i zdarzeniu, którego teraz wstydzi się najbardziej.