Rodzic i dziecko w mikołajowych czapkach patrzą się na choinkę.
Wiara w świętego mikołaja to nieszkodliwy element magii w dziecięcym życiu. fot. S&B Vonlanthen/Unsplash
REKLAMA

"Wiara w mikołaja? Nie jestem przekonana"

Co roku, kiedy tylko rozpoczyna się grudzień, pojawiają się wśród rodziców rozmowy o wierze dzieci w świętego mikołaja. Niektórzy skłaniają się w wychowaniu potomstwa ku przekonaniu, że szczerość jest najważniejsza, więc od małego mówią wprost, że mikołaj jest tylko wymyśloną opowieścią. Inni pielęgnują w dzieciach wiarę w brodatego staruszka, najdłużej jak się da, wierząc, że to część magii świąt i beztroskiego dzieciństwa.

Psychologowie czasami stają po stronie tych pierwszych, twierdząc, że karmienie dzieci kłamstwami nigdy nie jest dobre. Oszukiwanie i wmawianie, że to święty mikołaj podrzuca prezenty pod choinkę, sprawia, że wiele dzieci, kiedy odkrywa prawdę, czuje się zawiedzionych.

Jakoś nie do końca przemawia do mnie takie przekonanie – sama, będąc dzieckiem, mocno wierzyłam w magiczną moc brodatego staruszka i zawsze pisałam do niego szczere listy, w których prosiłam o to, o czym skrycie marzę. Nie pamiętam jednak, żebym przeżyła jakąś traumę, gdy dowiedziałam się, jak jest naprawdę. Co więcej, teraz kiedy mam swoje dzieci, znowu bardzo mocno wierzę w magiczną postać mikołaja.

Dyskomfort z powodu kłamania

Natrafiłam ostatnio w sieci na wypowiedź Julii Izmalkowej, znanej w sieci jako psychomama_julia. Psycholożka dzieli się w internecie swoimi spostrzeżeniami na temat rodzicielstwa, wychowania dzieci i dbania o zdrowie psychiczne rodziców i ich pociech. Izmalkowa podzieliła się w jednym z najnowszych filmów własną opinią (z perspektywy psychologa, ale również mamy) na temat pielęgnowania w dzieciach wiary w świętego mikołaja.

"Wiele osób napisało mi, że nie czuje się komfortowo, kiedy kłamie dziecku na temat świętego mikołaja. I ja to rozumiem. Dziwi mnie tylko to, że czujemy się superkomfortowo, kiedy wierzymy w homeopatię, astrologię, ceremonialne kakao, to, że wyjazd na Bali spowoduje naszą totalną transformację, w aromaterapię. W wiele rzeczy wierzymy. I dla nas to jest okej i czujemy się z tym komfortowo" – mówi psycholożka w nagraniu i świadomie wkłada kij w mrowisko.

Wymienia bowiem w swojej wypowiedzi takie przykłady, które nie mają poparcia naukowego, choć rzeczywiście przynoszą u wielu osób efekty i poprawiają samopoczucie. W dalszej części Izmalkowa mówi: "Jeśli dziecko chce wierzyć w odrobinę magii, tego, że jest coś ponad codzienność i oczywistość, to z tym się nie czujemy komfortowo, tak?" – zagaja sarkastyczne kobieta. Na koniec zaznacza, że każdy będzie robił tak, jak uważa za stosowne w przypadku swoich dzieci.

Dorośli i ich nieracjonalne przekonania

Warto jednak pamiętać o tym, że my jako dorośli w codziennym życiu również staramy się pielęgnować magię, wyjątkowe drobne chwile i chwytać tego, co nie jest tak do końca przyziemne. Całkowicie zgadzam się z psycholożką. Wymienione przez influencerkę elementy sprawiają, że czujemy się szczęśliwsi, spokojniejsi, często też zdrowsi (słyszeliście zapewne o placebo, hm?).

Dlatego też warto pozwolić na to, by dzieci również tę cząstkę magii miały w swoim życiu, bo dzieciństwo powinno być piękne, beztroskie, magiczne. Nie powinniśmy pozbawiać tego naszych pociech. Szczególnie jeśli na szali są magiczne dzieciństwo oraz komfort psychiczny rodzica. Bo w takiej sytuacji dużo ważniejsza jest pielęgnacja w dzieciach wiary w świętego mikołaja, który jest dobry, ciepły i kojarzy się tylko pozytywnie.

To, co psycholożka określa jako dyskomfort psychiczny dorosłych czy "kłamstwa", to w wielu przypadkach kwestie sporne. Izmalkowa sama przyznaje, że wierzy w takie rzeczy jak astrologia, talizmany, krążącą energię czy rytuały. Nie są to jednak naukowo potwierdzone kwestie, które naprawdę w przypadku każdego przynoszą pozytywne skutki. To po prostu wiara w nie niesie człowiekowi korzyści – tak samo jak wiara w świętego mikołaja przynosi dzieciom dobre emocje.

Rodzicu, nie bądź hipokrytą

Sama od jakiegoś czasu zastanawiam się, dlaczego ludzie pozbawiają dzieci tego magicznego elementu świata z własnej woli – przecież te kilkulatki kiedyś i tak dowiedzą się, że za wszystkim stoją rodzice i najbliżsi. Czy zamiast burzyć tę wiarę, nie lepiej ją wspierać ze względu na to, że ma pozytywny wpływ na emocje i psychikę dzieci? Czy osoby, które wierzą w astrologię czy medycynę chińską, każdego dnia walczą z naukowymi treściami, które często podważają ich przekonania?

Zostawcie dzieci w spokoju, pozwólcie im mieć w swoim życiu ten magiczny element jak najdłużej. Sami wierzycie w wiele rzeczy, które dla racjonalistów i pragmatyków mogą wydać się głupotą. Nie bądźcie więc hipokrytami, którzy pozbawiają kilkulatki czegoś, co sprawia, że ich dzieciństwo jest piękne i beztroskie.

W swojej wypowiedzi na Instagramie psycholożka napisała również coś, co może być konkluzją tego artykułu: "Jeżeli uważacie, że ważne, żeby mówić prawdę i tylko prawdę, wierzyć w fakty i tylko fakty – proszę, przyjrzyjcie się swojemu życiu i zobaczcie, czy WY sami to praktykujecie, czy widoczne jest to tylko wtedy, kiedy dotyczy to dziecka?" – pisze Izmalkowa. Pamiętajcie, bądźcie świadomi i konsekwentni w swoich wyborach.

Czytaj także: