Terapeuta uzależnień: Skala picia piwa powinna bić na alarm

Terapeuta uzależnień: Skala picia piwa powinna bić na alarm

Dodano: 
Terapeuta uzależnień Grzegorz Święch
Terapeuta uzależnień Grzegorz Święch 
Twierdzenie pana Morzyckiego, że reklama nie ma związku z nadmierną konsumpcją alkoholu i patologiami nie wytrzymuje obrony w kontekście przywoływanych już przeze mnie analiz naukowych – mówi Grzegorz Święch, terapeuta uzależnień i przewodniczący komisji krajowej Związku Zawodowego Pracowników Lecznictwa Psychiatrycznego i Uzależnień.

Dorzeczy.pl: Zdaniem Bartłomieja Morzyckiego, który reprezentuje Browary Polskie, reklama nie ma związku z nadmierną konsumpcją alkoholu i patologiami. Dyrektor Generalny Browarów Polskich dodaje, że reklama piwa jest zbytnio demonizowana. To prawda?

Grzegorz Święch: Reklama piwa nie jest demonizowana. Twierdzenie pana Bartłomieja Morzyckiego, że reklama nie ma związku z nadmierną konsumpcją alkoholu i patologiami nie wytrzymuje obrony w kontekście przywoływanych już przeze mnie analiz naukowych. Choćby publikacja z Biura Analiz Sejmowych autorstwa Wojciech Stefana Zgliczyńskiego pt. "Alkohol jako wyzwanie dla zdrowia publicznego w Polsce". W części dotyczącej działań ukierunkowanych na redukcję kosztów używania alkoholu pan profesor wymienia m.in. zakaz reklamy w mediach tradycyjnych i nowych cyfrowych platformach medialnych. Moja obserwacja kliniczna jako praktyka pokazuje, że od piwa można się uzależnić – tzn. taki człowiek ma wszystkie objawy uzależnienia. To doprowadza jego oraz jego otoczenia do ciężkiego kryzysu i jest źródłem kosztów, jakie ponoszą np. podatnicy i Skarb Państwa.

Bartłomiej Morzycki argumentuje jednak, że reklama może promować produkt, a nie samą tendencję do picia piwa. „Przecież od reklam środków piorących nie pierzemy więcej, tylko wybieramy między płynem, proszkiem albo kapsułkami do prania” – wskazuje. To reklama piwa ma wpływ na ilość wypijanego piwa, czy jedynie na wybór marki tego alkoholu?

Przykłady podawane przez pana dyrektora Morzyckiego trącą manipulacją. Jak można porównywać proszek do prania z alkoholem tj. substancją psychoaktywną? Czy przez wybór i używanie proszku dochodzi do poważnych kryzysów zdrowotnych czy społecznych? Nie będę szerzej komentował tej wypowiedzi, ponieważ jest tendencyjna.

Przedstawiciel Browarów Polskich twierdzi także, że spada spożycie piwa z alkoholem, a rośnie konsumpcja piwa bezalkoholowego. Negatywne opinie na temat picia piwa O% Morzycki przypisuje m.in. lobbingowi i rynkowym konkurentom browarów. „Nie dziwi mnie więc próba przypisania produktom 0,0 negatywnych skojarzeń. Może też nie wszystkim podoba się, że realnie zmniejszamy spożycie alkoholu?” – mówi. Warto więc cieszyć się, że piwo jest dalej najczęściej pitym alkoholem w Polsce, pomimo spadku tego spożycia, a rośnie ilość wypijanego piwa bezalkoholowego?

Przerzucenie uwagi przemysłu piwnego z piw alkoholowych na piwa tzw. zero, które przypominam mogą mieć do 0,5 % alkoholu, jest nadal „odwracaniem kota ogonem”. Wmawianie opinii publicznej, że coś nie jest alkoholem, jak jest, to wykorzystywanie kruczka prawnego. Być może należy zmienić ten przepis, aby „zgodnie z prawem'” wprowadzać konsumenta w błąd. Skoro są w tym piwie procenty, to nie mówmy, że ich nie ma. Taki napój jest niewskazany dla zdrowia młodzieży i reklamowanie go jest ryzykowne. Piwo to też alkohol i skala picia piwa powinna bić na alarm odnośnie zdrowia publicznego. To produkt psychoaktywny, od którego można się uzależnić.

Bartłomiej Morzycki zapoznał się też z Pana wcześniejszymi wypowiedziami dla Dorzeczy.pl i całkowicie się z Panem nie zgadza. „Widziałem komentarz pana Święcha, ale nic mi nie wiadomo o jego kompetencjach w zakresie reklamy, mediów czy marketingu” – powiedział dyrektor generalny Browarów Polskich. Chodziło głównie o wykazanie przez Pana wzrostu konsumpcji piwa w korelacji z reklamą piwa dostępną szeroko od 2002 roku po nowelizacji Ustawy o wychowaniu w trzeźwości.

Kierowane do mnie uwagi o braku kompetencji do wypowiadania się, co do kwestii reklam, czy marketingu są słuszne. Tyle, że nigdy nie przedstawiałem się jako ekspert w tych obszarach. Natomiast jako specjalista psychoterapii uzależnień oraz aktywista organizacji, która zajmuje się problemem zdrowia psychicznego zabieram głos w wątkach, na których się znam i są wrażliwe społecznie. Odsyłam dyrektora z Browarów Polskich do ekspertyz naukowych krajowych i zagranicznych. Warto rozszerzyć swoją wiedzę, a nie brnąć w manipulacje. Żeby oszczędzić panu Morzyckiemu czasu cytuję za danymi ze strony Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom – dane o spożyciu piwa: rok 1993 – 33 litra na jednego mieszkańca, a rok 2023 – 87, 4 litra na głowę. Czy nadal pan Morzycki będzie dyskutował z danymi? I jeszcze dane europejskie z 2020 r. WHO pt. "Alcohol marketing in the WHO European Region" oraz z 2022 r. pt. "Reducing the harm from alcohol by regulation cross-border alcohol marketing, advertising and promotion. Być może sprzedaż dla niektórych to wartość naczelna, natomiast dla mnie najważniejsze jest zdrowie, a piwo jako alkohol zdrowe nie jest. Nie ma bezpiecznej dawki alkoholu.

Temat reklamy piwa powraca – zdaniem Bartłomieja Morzyckiego – aby nie mówić o małpkach. Dlaczego istnieje taka dysproporcja, jeżeli w ogóle Pana zdaniem istnieje?

Jedynym z logicznych wyjaśnień może być istnienie w obu przypadkach lobby, które ma pieniądze i prawników na budowanie takiej narracji oraz prowadzenie ze sobą konkurencji o klienta. Przyznał to nie tak dawno sekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia Wojciech Konieczny.

Jednym z koronnych argumentów Browarów Polskich jest stwierdzenie, że gdyby nie reklama piwa, to nie byłoby pieniędzy na sport dla dzieci i młodzieży, ponieważ browary finansują sport dla najmłodszych.

Z informacji zamieszczonych na stronie Ministerstwa Sportu i Turystyki wynika, iż sport dzieci i młodzieży jest również finansowy np. z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. I ponownie ekspertyza sejmowa pt. "Alkohol jako wyzwanie dla zdrowia publicznego z 2024 r. wskazuje jako rekomendację zakaz sponsoringu sportowego". Tam, gdzie dziecko ma wzrastać w atmosferze zdrowego stylu życia, nie ma miejsca na reklamę alkoholu.

Ministerstwo Zdrowia coraz śmielej zapowiada zakaz reklamy piwa. Nie wszyscy w rządzie będą kibicować takim zmianom. Kto według Pana ostatecznie wygra?

Myślę, że warto, aby rząd lepiej wsłuchał się w potrzeby zdrowotne obywateli. Jak podają różne media, powołując się na badanie Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych z maja 2025 r., już połowa Polaków jest za zakazem reklamy piwa. Ponadto mają trudność w rozróżnieniu między piwem alkoholowym i bezalkoholowym. Ministerstwo Zdrowia i rząd mają konstytucyjny obowiązek dbania o zdrowie publicznie.


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także