
No fault potrzebne i medykom, i pacjentom
– Lekarz nie może bać się leczyć chorego, nie może być pod presją stosowania medycyny zachowawczej czy asekuracyjnej – mówił Grzegorz Wrona z Naczelnej Izby Lekarskiej.
Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia zorganizowało XVII Konferencję „Jakość w opiece zdrowotnej”.
Podczas wydarzenia Grzegorz Wrona z Naczelnej Izby Lekarskiej mówił o bezpieczeństwie medyków.
Ekspert podkreślił, że aby dążyć do poprawy jakości leczenia, w pierwszej kolejności trzeba zapewnić bezpieczeństwo procesu, bo jeśli pracownik medyczny będzie czuł się bezpiecznie, to wzmocni to jednocześnie bezpieczeństwo chorego. Jak mówił, o czym poinformowało Prawo.pl, agresja wobec medyków jest tak silna, że wielu lekarzy wycofuje się nawet z mediów społecznościowych, bo nie potrafią poradzić sobie z hejtem.
Prelegent podreślił, że lekarze coraz więcej czasu spędzają nie w szpitalach, lecząc pacjentów, ale na salach sądowych czy w komisariatach. Obecnie obowiązujące przepisy niekoniecznie pozwalają też na wyciąganie konsekwencji wobec osób, które kierują groźby wobec personelu medycznego, bezpośrednio albo właśnie w internecie.
– Jeśli mamy rozmawiać o jakości, to lekarz nie może bać się leczyć chorego i podejmować ryzykownych decyzji. Nie może być pod presją stosowania medycyny zachowawczej czy asekuracyjnej – zaznaczył Grzegorz Wrona.
Bezpieczeństwo lekarzy podniesie system no fault
Grzegorze Wrona podkreślił, że warto dążyć do wprowadzenia systemu no fault, który nie tyle zapewniłby bezkarność lekarzy, co raczej doprowadziłby do tego, by nie szukać winnych, w momencie gdy medyk popełni błąd nieumyślnie.
Wprowadzenie takiej klauzuli do Kodeksu karnego było już wcześniej konsultowane z ustawodawcą, na razie nie doszło jednak do porozumienia w tej kwestii. Podkreślił, że najlepszym sposobem byłoby stworzenie innego modelu nieumyślnego spowodowania szkody w przypadku lekarza. Wprowadzenie systemu no fault było też jednym z elementów propozycji skierowanych ze strony samorządu lekarskiego do resortu zdrowia, które mogłyby mieć pozytywny wpływ na bezpieczeństwo medyków.
Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych
Grzegorz Wrona mówił, że Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych jest przykładem takiego systemu, w którym pacjentom wynagradza się doznane szkody, ale jednocześnie nie prowadzi się postępowań karnych wobec medyków, które mają zakończyć się jednoznacznym wskazaniem winnego.
Te aspekty omawiał również obecny na konferencji Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta. Fundusz realnie funkcjonuje od niemal roku – pierwsze wypłaty świadczeń dla pacjentów zostały umożliwione po wydaniu rozporządzeń wykonawczych w czerwcu ubiegłego roku. Jak zaznaczył, nad rozpatrywaniem wniosków pracuje zespół, który składa się z ponad 200 ekspertów. Ponad 90 proc. spraw zakończyło się zaakceptowaniem wysokości świadczenia przez pacjenta. A to z kolei, jak przypomniał, wiąże się ze zrzeczeniem dalszych roszczeń i ścieżki sądowej, co jest korzystne także dla placówki medycznej.
Rzecznik zaznaczył, że rozstrzygnięcie sprawy w ramach funduszu to także liczne korzyści dla szpitali: ograniczenie liczby sporów i odszkodowań, niższe ryzyko w ramach ubezpieczenia OC, większy komfort pracy personelu, uczenie się na błędach i poprawa monitorowania zdarzeń. Przypomniał, że fundusz jest wzorowany na doświadczeniach skandynawskich, gdzie funkcjonuje system no fault.
Placówki medyczne mają obowiązek wdrożenia działań naprawczych
Jednocześnie nie jest tak, że zdarzenie niepożądane jest „zbywane” – placówka medyczna ma bowiem obowiązek wdrożenia działań naprawczych, które są kontrolowane przez pracowników biura RPP – czytamy na Prawo.pl. Chmielowiec wyjaśnił, że co do zasady nie ma problemów, by się z tego wywiązać, a przypadki, w których placówki odmawiają, są jednostkowe. Wówczas RPP może zresztą sięgnąć po narzędzia prawne, które przyznał mu ustawodawca, np. stwierdzić naruszanie zbiorowych praw pacjentów.
Przeczytaj także: „Będzie łatwiej o rekompensatę za powikłania po leczeniu?” i „Co z klauzulą wyższego dobra?”.