"Niedopuszczalne". Naczelna Rada Lekarska reaguje na zachowanie Brauna
Grzegorz Braun wtargnął do szpitala w Oleśnicy. Tam próbował dokonać "obywatelskiego zatrzymania" jednej z lekarek. - Oczekujemy od państwa, że funkcjonariusz publiczny, a lekarz w pracy jest funkcjonariuszem publicznym, będzie po prostu bezpieczny - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej.
Grzegorz Braun z grupą współpracowników wtargnął do szpitala powiatowego w Oleśnicy, gdzie zablokował wyjście do pacjentów doktor Gizeli Jagielskiej. To wicedyrektor placówki ds. medycznych, która przeprowadziła aborcję w 36. tygodniu ciąży, powołując się na względy medyczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posty promowane z budżetu resortu. Minister ujawnia, ile to kosztowało
Na miejscu interweniowała policja. - Policja tam była po to, by zabezpieczyć to spontaniczne zgromadzenie, po to, żeby nikomu się nic nie stało i takie było zadanie policjantów - mówiła w rozmowie z WP asp. sztab. Monika Kaleta z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Jest komunikat policji. Grzegorz Braun wtargnął do szpitala w Oleśnicy
"Nie ma miejsca na 'obywatelskie zatrzymania' lekarzy"
Incydent, do którego doszło w szpitalu, w rozmowie z WP komentuje Jakub Kosikowski. - Z naszej perspektywy nie ma miejsca na "obywatelskie zatrzymania" lekarzy, czy dezorganizację pracy oddziałów. Od takich działań jest policja, prokuratura, a nie europosłowie czy posłowie. Z naszej perspektywy jest to niedopuszczalne, zwłaszcza że postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura - mówi rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej.
Podkreśla także, że kluczową kwestią jest bezpieczeństwo lekarzy w pracy.
Oczekujemy od państwa, że funkcjonariusz publiczny, a lekarz w pracy jest funkcjonariuszem publicznym, będzie po prostu bezpieczny.
Braun chciał zatrzymać lekarkę. "Blok porodowy jest bez lekarza"
Dr Jagielska w rozmowie z WP podkreślała, że nie mogła opuścić sekretariatu, bo wyjście było blokowane m.in. przez Brauna. Dodała, że czuła się zagrożona i bała się o pacjentów szpitala.
- Czuję się zagrożona, ale czuję się, że zagrożeni są pacjentki i pacjenci naszego szpitala. Nie wiem, co oni zrobią. (...) Blok porodowy jest bez lekarza - relacjonowała.