Media opisały niepokojące praktyki, do których dochodziło w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA. Chorzy na raka trzustki, by otrzymać nowoczesne leczenie, musieli wpłacić po kilkadziesiąt tysięcy złotych w ramach darowizn na działającą przy szpitalu fundację – wynika z dziennikarskiego śledztwa Wirtualnej Polski i Rynku Zdrowia. Z relacji pacjentów wynika, że byli przymuszani przez prof. Marka Durlika do wpłacania środków na fundację, jeśli chcieli być zoperowani robotem da Vinci. To robot chirurgiczny, który umożliwia precyzyjne zabiegi operacyjne metodą małoinwazyjną. Durlik jest szefem jednej ze szpitalnych klinik oraz przewodniczącym rady naukowej instytutu.
Ci, którzy nie zapłacili, byli najczęściej operowani w klasyczny sposób, dający gorsze efekty terapii. Dziennikarze WP i Rynku Zdrowia ujawnili nagranie, na którym prof. Durlik, przyjmując pacjenta w swoim prywatnym gabinecie, stawia sprawę jasno: wpłata ok. 20 tys. zł na fundację działającą przy szpitalu warunkuje przeprowadzenie operacji z wykorzystaniem robota da Vinvi. Jak podano, fundacja ok. 80 proc. swoich dochodów przekazywała na sprzęt medyczny. Reszta była wydawana na wyjazdy zagraniczne kadry naukowej szpitala, organizację imprez, ekspresy do kawy dla lekarzy oraz pomoc dla Ukrainy.
Rzecznik MSWiA zapowiada kontrolę, sprawą zajmie się CBA
Prof. Marek Durlik przekonywał, że "wszyscy w szpitalu wiedzieli" o proszeniu o wpłaty na fundację, a taka konieczność wynikała z braku pieniędzy. Zaznaczył, że operowani robotem da Vinvi byli także niektórzy pacjenci, którzy nie wpłacili kilkudziesięciu tysięcy złotych. Zapewnił również, że z zebranych pieniędzy nie wziął ani złotówki. Kierownictwo PIM MSWiA odcina się od działań lekarza i wyraża "głębokie oburzenie".
Głos w sprawie zabrała minister zdrowia Izabela Leszczyna. – To niedopuszczalne. Nie może być tak, że pacjent korzystający z usług publicznego szpitala, operowany na publicznym sprzęcie przez lekarza opłacanego ze środków publicznych, musi dopłacać do operacji – zauważyła.
Ministerstwo Zdrowia oraz MSWiA zapowiedziały kontrole. "Natychmiast po uzyskaniu informacji o ewentualnych nieprawidłowościach w ramach działalności fundacji wspierającej PIM MSWiA już w miniony czwartek (3 kwietnia) materiał dźwiękowy nagrany w 2023 roku i udostępniony mi przez dziennikarzy został przekazany do CBA" – przekazał rzecznik resortu spraw wewnętrznych i administracji w poniedziałek rano za pośrednictwem platformy X. "Państwowy Instytut Medyczny MSWiA zapewnia, że nigdy nie żąda od nikogo jakichkolwiek opłat za leczenie. Decyzją ministra MSWiA do szpitala zostanie skierowana kontrola" – dodał Jacek Dobrzyński.
twitterCzytaj też:
Cyberatak na szpital w Krakowie. Gawkowski reaguje