Marszałek Senior Marek Sawicki skomentował działania ministerki równości ws. aborcji. Odniósł się do sytuacji, w której Kotula przyszła do Sejmu z tabletkami poronnymi. - To, co pani Kotula zrobiła w zakresie reklamy środków, to pytanie ile za to wzięła kasy i to powinna sprawdzić prokuratura. Nawoływanie do aborcji, inaczej zabijania, jest niezgodne z ustawami i konstytucją - stwierdził Sawicki na antenie Radia Puls. Nawiązał również do opinii ministerki na temat sterylizacji.
- Jeżeli minister Kotula chce, to może się wysterylizować. Nic nie stoi na przeszkodzie. Jeżeli chce propagować sterylizację, to powinna dać przykład. To nie jest karalne, samookaleczenie nie jest karalne - stwierdził. Ponadto Sawicki podkreślił, że odwołałby Kotulę, gdyby był premierem. O te słowa w środowym programie Konrada Piaseckiego została zapytana Katarzyna Kotula.
- Jest przestraszony. Marek Sawicki w polityce jest od 1993 roku, czyli od czasu uchwalania tej słynnej ustawy (tzw. kompromis aborcyjny - red.). Bardzo bym chciała, żeby marszałek Sawicki przestał się lansować na moim nazwisku - mówiła ministerka. - Te czasy, w których panowie, którzy od zawsze są w polityce, będą decydować o życiu, zdrowiu i ciałach kobiet już dawno odeszły w zapomnienie - podkreśliła.
Dodała, że chciałaby, aby polityk nie traktował jej jak starszy kolega, który karci. - Gdyby sprawdził zapisy prawne, to wiedziałby, że nie złamałam prawa - dodała, przypominając wyrok wobec Justyny Wydrzyńskiej, w którym stwierdzono, że informowanie o tym, jak się przerywa ciążę, nie jest ani przestępstwem, ani łamaniem prawa.
Kotula dopytywana, czy piastując ministerialne stanowiska powinna informować, jak farmakologicznie przerywać ciążę oraz do jakich leków można mieć dostęp, zaznaczyła, że w swoim wpisie nie podała nazwy konkretnego leku, a jedynie nazwę substancji.