Tak leczą boreliozę w pseudomedycznym podziemiu. "Próbki krwi polecił mi przysłać pocztą"

- Pojechałem do Świnoujścia. Rzeczywiście okazało się, że to laboratorium, a w zasadzie miejsce, w którym ten pan przyjmował - po prostu biuro podróży, gdzie on podnajmował biurko od swojego kolegi - opowiedział w "Rozmowach Gazeta.pl" Michał Janczura, reporter TOK FM, który zajął się tematem podziemia "leczenia" boreliozy w Polsce. - Próbki krwi polecił mi przysłać pocztą. Sam mi przyznał, że diagnozuje dziewiętnastowieczną metodą, po prostu ogląda te próbki i wystawia później wyniki. Na podstawie tych wyników były wdrażane potem antybiotykoterapie. To jest wielomiesięczne wyniszczanie organizmu naprawdę poważnymi lekami - dodał dziennikarz.

W czwartek gościem Iwony Kutyny w "Rozmowach Gazeta.pl" był Michał Janczura, reporter TOK FM. Dziennikarze rozmawiali m.in. o nielegalnych terapiach boreliozy. W ubiegłym roku zarejestrowano w Polsce rekordową liczbę zachorowań na boreliozę. Jest to ponad 25 240 przypadków, czyli blisko 8 tys. więcej niż rok wcześniej. Jednocześnie w internecie można znaleźć sprzeczne informacje na temat leczenia tej choroby. 

Zobacz wideo "Rozmowy Gazeta.pl". Gościem Michał Janczura

Podziemie pseudomedyczne a borelioza. "Próbki krwi polecił mi przysłać pocztą"

Michał Janczura opowiedział o tym, jak diagnozuje się boreliozę w pseudomedycznym podziemiu. - Pojechałem do Świnoujścia, bo nie wierzyłem w to, co czytałem na forach, że jest pan diagnosta, który diagnozuje na podstawie wątpliwych metod. Rzeczywiście okazało się, że to laboratorium, a w zasadzie miejsce, w którym ten pan przyjmował, bo to z laboratorium nie miało nic wspólnego, to jest po prostu biuro podróży, gdzie on podnajmował biurko od swojego kolegi - podkreślił reporter TOK FM.

- Próbki krwi polecił mi - to jest na nagraniu - przysłać pocztą. Nie wiem, jak wygląda próbka krwi po takiej tygodniowej podróży z Warszawy do Świnoujścia samochodami Poczty Polskiej na przykład. Natomiast rozumiem, że z jakąś sterylnością nie ma to nic wspólnego. W dodatku próbki krwi trafiały do jego skrzynki pocztowej w jego bloku. On sam mi przyznał, że diagnozuje dziewiętnastowieczną metodą, po prostu ogląda te próbki i wystawia później wyniki, które nie mają nawet z nazewnictwem medycznym nic wspólnego. Myśmy pokazali to ekspertom i oni stwierdzili, że nie wiedzą nawet, co tutaj jest napisane - zaznaczył gość "Rozmów Gazeta.pl". - Co najważniejsze na podstawie tych wyników były wdrażane potem antybiotykoterapie. To jest wielomiesięczne wyniszczanie organizmu naprawdę poważnymi lekami. Ten pan stwierdzał babeszjozę, którą leczy się m.in. lekami malarycznymi - dodał. Michał Janczura powiedział, że podobni "diagności" dokładają do tych "metod leczenia" równie wątpliwy biorezonans i suplementy diety od konkretnych dystrybutorów, z którymi często są powiązani.

Niesprawdzone metody leczenia boreliozy

W lutym podczas sejmowej komisji zdrowia rozpatrywano informację Ministerstwa Zdrowia na temat dostępnych w Polsce metod leczenia chorych na boreliozę. Wiceministerka zdrowia Urszula Demkow przekazała wówczas, że borelioza jest w Polsce nadrozpoznawana. - Często objawy są mylące i zamiast innej choroby diagnozowana jest borelioza. Potem leczenie nie przynosi poprawy stanu zdrowia i pacjenci szukają alternatywnych metod - mówiła. Jak wskazała, jedną z nich jest długotrwałe leczenie antybiotykami, które przynosi szkody dla organizmu. Wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Klaudiusz Komor oświadczył z kolei, że mamy jedną wiedzę medyczną, także dotyczącą leczenia boreliozy, a prof. Magdalena Wiśniewska, ekspertka Naczelnej Rady Lekarskiej, podkreśliła, że zgodnie z obowiązującymi standardami boreliozę leczy się krótko antybiotykiem.

Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec przypomniał natomiast, że wszczął 25 postępowań w sprawie praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjenta wobec podmiotów stosujących niesprawdzone metody w leczeniu boreliozy. Rzecznik wszczął też 26 postępowań wobec laboratoriów oferujących badanie kleszcza. Monika Pintal-Ślimak, prezeska Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, także interweniowała w sprawie laboratoriów oferujących tego typu badania. Podkreśliła, że metoda wykrywania boreliozy za pomocą badania kleszcza jest metodą nieprawidłową, nierekomendowaną i niezgodną z aktualną wiedzą medyczną.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.