Dziesięć lat temu chciałam zostać pracownikiem administracji...

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 1 miesiąc temu
O tak. I to bardzo. To był dla mnie bardzo trudny okres. Nie chcę jednak do niego wracać. Było, minęło.
Skąd mi się wzięła ta administracja to sama nie wiem. Tak jakoś wyszło. Trochę byłam rozgoryczona moim finałem studiów z Turystyki i rekreacji. Trochę też chciałam zabezpieczyć się na przyszłość. Miałam niby licencjat z Zarządzania, ale nie za bardzo wiedziałam jak go wykorzystać. Miałam rozpocząć od października studia w Grodzie Kraka z Turystyki religijnej, ale nie wiedziałam, czy mu podołam. A weekendowa szkoła policealna wydawała mi się niezłym rozwiązaniem w sytuacji studiów dziennych. Wiedziałam, iż będzie się to wiązało z masą pracy, ale któż jak nie ja.
Dwa lata minęły w miarę gwałtownie a nauka poszczególnych przedmiotów nie przynosiła mi większych problemów. Może nie był to szczyt moich marzeń, ale jak się coś zaczęło, to przynajmniej wypada spróbować skończyć. Egzamin państwowy okazał się raczej przyjemny. Co ciekawe, tuż po nim niemal od razu pojechałam zdawać dwa kolejne przedmioty do Grodu Kraka. Wszystko zaliczyłam!
Bycie pracownikiem administracji jest może i ciekawe, ale chyba nie dla mnie. Lubię kontakt z ludźmi, ale niekoniecznie przez pryzmat setki papierów, przez które trzeba się przebić. Nie twierdzę, iż jest to zła praca, bo są osoby, które czują się w tym jak ryba w wodzie. Ja chyba jednak po prostu bym się w tym nie odnalazła na dłuższą metę. Bo przez kilka tygodni łączyłam studia z pracą na zastępstwo w uczelnianym sekretariacie, ale z tyłu głowy miałam przeświadczenie, iż to tylko tymczasowo.
Praca z ludźmi twarzą w twarz dużo bardziej mi odpowiada, chociaż nie zawsze jest łatwo, a niepełnosprawność bierze nieraz górę nad tym, co chcę zrobić. Zawsze lubiłam obcować z innymi i pomagać im w miarę swoich możliwości. Dlatego były studia z turystyki i rekreacji, turystyki religijnej, pracy socjalnej, nauk o rodzinie, w końcu pedagogiki. Wiem, iż i w sektorze administracji też można wiele pomóc, ale w inny sposób.
Pracownikiem administracyjnym nie zostałam, ale wiele zdobytych wiadomości staram się wykorzystać w praktyce. Tak, aby nauka nie poszła na marne. Tym bardziej, iż sytuacja osób niepełnosprawnych na rynku pracy, również w administracji, nie jest taka wesoła, jak mogłoby się wydawać.

Od 2011 roku obowiązują przepisy umożliwiające preferencyjne traktowanie niepełnosprawnych przy ubieganiu się o stanowiska w urzędach. Ułatwienia nie przyciągnęły jednak wymaganej liczby pracowników.
Sprawa zrobiła się głośna przy okazji strajku rodzin osób niepełnosprawnych w 2018 roku. To wtedy wielu posłów wykazywało, iż znakomita większość osób z dysfunkcjami mogłaby pracować zawodowo. W związku z tym sprawdzono, jak administracja otwiera się na tę grupę osób. Z przeprowadzonej analizy wynikło, iż szefowie wolą co miesiąc dokonywać wpłat na rzecz PFRON, niż szukać niepełnosprawnych pracowników. Tymczasem, zdaniem ekspertów, to właśnie urzędy państwowe powinny wieść prym w zatrudnianiu takich osób, zwłaszcza iż co roku w samej administracji rządowej jest kilka tysięcy ofert pracy.
W 2011 roku pracownicy z niepełnosprawnością stanowili zaledwie 2,8% pracowników, którzy byli zatrudnieni w administracji rządowej. Sytuacja ta miała się zmienić za pośrednictwem ustawy z dnia 10 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o służbie cywilnej i niektórych innych ustaw. W zamyśle było, aby osoba z niepełnosprawnością miała pierwszeństwo w przyjęciu do pracy, jeżeli przy naborze znajdzie się w piątce najlepszych kandydatów na dane stanowisko. Mechanizm dotyczył urzędów, gdzie niepełnosprawni stanowili mniej niż 6% ogółu zatrudnionych, tj. nie przekraczali progu, powyżej którego nie trzeba płacić kary na PFRON.
Jednak już po siedmiu latach od wprowadzenia tych rozwiązań zauważono, iż wielu urzędom nie udało się osiągnąć tego odsetka. Ze sprawozdania szefa służby cywilnej wynika, iż liczba osób z dysfunkcjami pracujących w korpusie rządowym zaczyna maleć. W porównaniu z 2016 rokiem spadła o 0,1 pkt proc. i w 2018 roku wynosiła 3,9 %. Warto jednak zauważyć, iż w tym samym okresie zatrudnienie wzrosło ogółem o 0,4 %.
Jeszcze gorzej prezentuje się sytuacja w resortach. Na przykład Ministerstwo Spraw Zagranicznych w 2018 roku zatrudniło jedynie 2018 % osób posiadających orzeczenie o niepełnosprawności. Rok wcześniej na 32 konkursy zgłosiło się 32 chętnych posiadających jakieś dysfunkcje. Niestety, żaden z nich nie znalazł pracy. W 2018 roku Ministerstwo zatrudniło jednego kandydata z niepełnosprawnością, i to na jednym z niższych stanowisk, jakim jest podreferendarz ds. obsługi sekretariatu. Z racji tak niskiego procenta zatrudnienia osób niepełnosprawnych, w samym wspomnianym roku, resort przekazuje na PFRON 157 tys. zł. Ciut lepiej jest w Ministerstwie Zdrowia, gdzie średnia kwota comiesięcznych wpłat w 2018 roku wyniosła kilka ponad 35 tys. zł, i w Ministerstwie Środowiska, które za ten sam okres wpłacało 27 tys. zł.
Nie inaczej jest w samorządach, gdzie wiele z urzędów nie osiąga wymaganego progu zatrudnienia osób z niepełnosprawnością. W samej tylko Warszawie wskaźnik wyniósł niespełna 3 procent.
- Wpłata na PFRON w urzędzie za kwiecień 2018 roku wyniosła ponad 512 tysięcy zł. - wyjawiała Katarzyna Pieńkowska pracująca w stołecznym Ratuszu. - Od 2017 roku Stowarzyszenie "Niepełnosprawni dla Środowiska EKON" realizuje na nasze zlecenie projekt "Praca dla Nas!", którego celem jest zwiększenie zatrudnienia osób z różnymi niepełnosprawnościami i zwiększenie ich kompetencji do pracy w naszym urzędzie.
Pracodawcy wskazują, iż problem leży nie tylko po stronie administracji, ale też samych zainteresowanych. Tych, którzy nie czują się na siłach, by pracować w urzędzie. W ogłoszeniach o pracę zachęca się osoby niepełnosprawne do składania aplikacji. Dodatkowo informacje o możliwości zatrudnienia w administracji przekazywane są podczas targów pracy, praktyk, staży, a także do organizacji zrzeszających osoby niepełnosprawne. Mimo to brak jest wymiernych efektów w postaci zainteresowania pracą przez osoby posiadające różne dysfunkcje.
Samorządowcy tylko to potwierdzają. W 2017 roku w Urzędzie Miasta Opola było 113 naborów na stanowiska urzędnicze. W tym okresie tylko jedna osoba z orzeczeniem
Samorządowcy to potwierdzają. W 2017 r. w Urzędzie Miasta Opola było 113 naborów na stanowiska urzędnicze, a w tym roku 42. W tym okresie tylko jedna osoba z orzeczeniem zgłosiła się do konkursu. – Staramy się zachęcić niepełnosprawnych do aktywizacji zawodowej, m.in. przez współpracę z organizacjami działającymi na ich rzecz. Przyjmujemy także stażystów z orzeczeniem o niepełnosprawności, dając im możliwość zdobycia wiedzy i doświadczenia w pracy dla administracji publicznej. A potem ubiegania się o zatrudnienie poprzez udział w ogłoszonych przez nas naborach – zapewnia Grzegorz Marcjasz, sekretarz miasta Opole.
Jednym z nielicznych Urzędów Wojewódzkich zatrudniających magicznych 10% osób niepełnosprawnych mieści się na Pomorzu. Jego rzecznik prasowy zapewnia, iż jest to możliwe:
- Nasz urząd jest pracodawcą równych szans i wszystkie aplikacje są rozważane z równą uwagą, bez względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientację seksualną, czy też jakąkolwiek inną cechę prawnie chronioną.
Według ekspertów potrzebny jest nie tylko program wspomagania zatrudnienia osób z niepełnosprawnością, ale też inne zachęty. Nie jest tajemnicą, iż w administracji rządowej sukcesywnie spada liczba osób ubiegających się o pracę, w tym również niepełnosprawnych. Likwidacja konkursów dla dyrektorów na początku 2016 roku była sygnałem, iż praca w służbie cywilnej możliwa jest tylko wtedy, gdy ma się znajomości. Na początku Rada Służby Cywilnej zajmowała się wszelkimi odwołaniami osób niepełnosprawnych, które przegrywały konkursy, aktualnie już tego nie robi. Dawniej istniało zalecenie premiera, aby sektor administracji był otwarty na tego typu osoby. Należałoby też zagwarantować osobom z niepełnosprawnością, iż nie stracą prawa do renty, o ile podejmą pracę. Aktualnie jest bowiem tak, iż osoby podejmujące pracę muszą mieć na uwadze to, iż ZUS może ponownie chcieć zweryfikować ich prawo do tego świadczenia.
Inna sprawa, iż niepełnosprawni kandydaci powinni sami z siebie chcieć przystępować do konkursów. Zdaniem przewodniczącego Rady Służby Publicznej o pracy w administracji decydują w dużej mierze kompetencje ludzi, a nie stopień ich niepełnosprawności.
Idź do oryginalnego materiału