Dzieci ze spektrum stracą swoją szkołę. "Zostaliśmy zostawieni na lodzie"

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl


Szkoła, w której uczą się dzieci ze spektrum autyzmu, ma zostać zamknięta w połowie stycznia. Nikogo nie obchodzi, iż trwa rok szkolny i dzieci już się w niej zaadaptowały. Rodzice nie wierzą w decyzję władz i proszą o wsparcie. Dyrekcja placówki poinformowała, iż nie jest w stanie sfinansować kosztów prowadzenia niepublicznej szkoły.O sprawie jako pierwsza zaalarmowała Weronika Michalak, jedna z matek dzieci, które uczęszczają do niepublicznej placówki edukacyjnej Równy Start w Kostrzynie Wielkopolskim. 4 grudnia rodziców uczniów poinformowano o planowanym zamknięciu szkoły. Jak podaje Głos Wielkopolski, ma to nastąpić 17 stycznia 2025 roku.
REKLAMA


Zobacz wideo


Awantura w sejmie o edukację zdrowotną. Prawica jest OBURZONA


Chcą zamknąć szkołę dla dzieci ze spektrum autyzmu. Problemem finanse czy braki kadroweWeronika Michalak przekazała, iż wielu rodziców wybrała tę placówkę ze względu na jej kameralny charakter oraz obietnicę dostosowania oferty edukacyjnej do potrzeb dzieci z niepełnosprawnościami. Kiedy dowiedzieli się o planach zamknięcia szkoły, byli w szoku, bo nie spodziewali się, iż likwidacja placówki ma nastąpić w trakcie roku szkolnego. "Pomijając aspekt prawny, nasze dzieci i my, rodzice, zostaliśmy zwyczajnie na lodzie. Osoby w spektrum autyzmu źle znoszą zmiany, a tak kolosalna zmiana, jak zmiana placówki bez uprzedzenia, przygotowania, a to oznacza potencjalny regres zachowań i umiejętności dzieci" - powiedziała Michalak w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".Natomiast inna matka, Natalia Aleksandrow, zwróciła uwagę na to, jak mocno nietransparentna w działaniach jest placówka, do której chodzą dzieci. W opinii rodzica dyrekcja stara się argumentować swoją decyzję trudnościami finansowymi oraz organizacyjnymi, takimi jak brak wykwalifikowanej kadry, co niestety nie przekonuje rodziców. Ci na żadnym etapie nie dostrzegli żadnych prób rekrutacji nowych nauczycieli, a także podważają argument o braku chęci współpracy ze strony lokalnych władz. "Nasze dzieci są z różnych gmin. Burmistrzowie gmin Kostrzyn, Swarzędz są chętni do współpracy, ale większość z naszych dzieci wymaga małych grup i uczęszczania do klasy specjalnej, terapeutycznej. Zapewnienie miejsca w ogólnodostępnej lub integracyjnej szkole nie rozwiązuje problemu dzieci funkcjonujących kiepsko w dużej grupie, wśród wielu bodźców" - twierdziła Aleksandrow. Dyrekcja placówki zabrała głos. "W tej sytuacji nie oczekuję już zysku"Jak dowiedział się Głos Wielkopolski, Mateusz Romanowski, dyrektor placówki przekonuje, iż zamknięcie szkoły wynika przede wszystkim z trudności finansowych i problemów kadrowych. Według niego przez zbyt małą liczbę uczniów nie starcza pieniędzy. Nie pomagają także dotacje i opłaty czesnego. Co więcej, placówka wymagała miesięcznych dopłat z prywatnych środków w wysokości ponad 30 tysięcy złotych.


"Szkoła w Kostrzynie ma zbyt małą liczbę dzieci, żeby czesne rodziców ustalone na poziomie poniżej tysiąca złotych i kwota dotacji na każde dziecko od państwa umożliwiały funkcjonowanie tej placówki tak, żeby ekonomicznie wszystko zamykało się na zero. W tej sytuacji nie oczekuję już zysku, ale mógłbym działać przy założeniu, iż nie zarabiam i nie tracę. Mówię o sytuacji, w której prywatna firma, która wydała na potrzeby szkoły dla dzieci ze spektrum autyzmu i wyzwaniami rozwojowymi około 750 000 zł nie dokładała co miesiąc ponad 30 tysięcy do funkcjonowania szkoły. Tyle, co miesiąc dokładamy" - przekazuje. Dyrekcja szkoły wraz z radą pedagogiczną nie umywa rąk i postanowiła zwrócić się do władz miasta. Liczą, iż spotkanie z burmistrzem Kostrzyna będzie próbą znalezienia rozwiązania w kryzysowej sytuacji. Gdyby nie udało się wypracować kompromisu, odpowiedzialność za zapewnienie miejsc spocznie jednak na okolicznych gminach.Odezwaliśmy się do szkoły z prośbą o komentarz w sprawie zamknięcia placówki. Jak dostaniemy odpowiedź, zaktualizujemy artykuł. Coraz więcej szkół jest zamykanychSzkoły są różne, jedne większe i z większą liczbą uczniów, a inne przeciwnie - mogą uchodzić wręcz za kameralne. Wydawałoby się, iż te mniejsze placówki są lepszym rozwiązaniem dla uczniów i nauczycieli, ale jak się okazuje, niekoniecznie. Wad też jest całkiem sporo, stąd wiele małych szkół czeka w tym roku likwidacja. Najczęściej problemem jest zbyt mała liczba uczniów, która niekiedy jest równa liczbie nauczycieli i pozostałego personelu placówki. Czy problem zniknie? Najpewniej nie, skoro dzieci rodzi się coraz mniej, a młodzi ludzie nie garną się do pracy w oświacie.
Idź do oryginalnego materiału